sobota, 9 marca 2013

Trochę słońca ... Sopot

Te ciemne i zimne miesiące ciągnęły się dla mnie niemiłosiernie w tym roku. 
Nienawidzę zimy !!!
Kocham słońce - jestem ciepłolubna. Jak moje kwiaty :-)
Odkąd nieśmiało zaczęło nas witać z rana nie tylko ja, 
ale i moje kwiaty obudziły się z zimowego letargu.
Wiosna to taki czas kiedy dostaję "kopa" i zaczynam z niesamowitym zapałem grzebać w doniczkach.
Niestety niektóre moje pomysły nie wypaliły i poległam w zimie. Czas więc na zmiany. 
Zdecydowałam się zrezygnować z hydroponiki. 
Zostawię może kilka hoi i restrepii, te którym ten sposób odpowiada. Reszta do nowego podłoża. 
Już niedługo zmienię drastycznie otoczenie moim zielonym. 
Prawdopodobnie moje marzenie o oranżerii już za dwa - trzy miesiące się ziści :-) 
Jestem wniebowzięta i mam nadzieję, że moje kwiaty także to docenią.
Myślę, planuję: zamgławianie, oświetlenie, cieniowanie itd ...
Chcę to zrobić tak, aby możliwie jak najlepiej wykorzystać potencjał zimowego ogrodu.

Gdy sobie wyobrażę te poranki słoneczne wypełnione zapachem kwiatów ...

Na razie jednak musimy się cieszyć z tego co mamy, 
czyli coraz dłuższe dni i coraz mocniejsze promienie słoneczne, 
które śmiało zaglądają od wczesnych godzin porannych przez moje wschodnie okna :-)

I tak sobie radzą moje niektóre hoye:

Hoya caudata EPC-302
jedyna z listopadowego importu, która przeżyła

Hoya mindorensis red

Hoya vitellinoides

Hoya sp. Gunung Gading
niestety trafił mi się szczep, który zupełnie nie lubi promieni słonecznych :-(

Hoya parasitica

Hoya multiflora
niezawodna w kwitnieniu :-)

Hoya lasiantha
moja ulubiona 


Życzę wszystkim słonecznego dnia :-)








4 komentarze:

  1. A co się stało z resztą hoi? Miałaś ich chyba dość sporo. Czemu rezygnujesz z hydroponiki?
    Moja caudata 302 też żyje, ale ciężko jej szło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorotko pokazałam tylko kilka :-) Reszta sobie rośnie, oczywiście poza tymi, które po zimie straciłam (kilka sztuk, głównie nowo-importowane).
    Z hydroponiką nie bardzo mi idzie, zadowolone są nieliczne sztuki :-) Na 100% to moja wina, brak doboru odpowiedniego nawozu i wody a także hoi, które w hydro czują się dobrze.
    Bardzo żałuję tego ostatniego importu, całkiem ciekawe okazy zamówiłam. No nic to, mam nadzieję, że tym razem będzie dużo lepiej :-)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. To super wiadomość. W takim razie czekam na kolejne fotki.
    U mnie tylko jeden gatunek hoi nie chciał się przystosować do hydroponiki - callistophylla. Pozostałe dobrze sobie radzą.
    Każde zamówienie z Tajlandii jest nowym doświadczeniem. Nawet jak padnie, to przynajmniej wiesz, jak ta hoja wygląda, jakie ma liście, bo na fotkach nie zawsze do końca to widać.
    Ja też liczę na nowe zakupy. W zeszłym roku jak kupowałam pod koniec kwietnia, przyszły bardzo ładne. Przede wszystkim były jędrne, twarde. Żadne zdechlaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko masz w 100% rację. Szczególnie co do wyglądu i wielkiej różnicy pomiędzy fotografią a realem. Ja jestem zachwycona jeżeli chodzi o nasze zamówienie. Z mojego jakże niewielkiego doświadczenia wynika, że jeżeli import to tylko wiosna + niezbyt upalne lato. Jesień odpada i już na pewno takiego nie poczynię.
      Pozdrawiam ciepło, K.

      Usuń